piątek, 20 lutego 2015

Od Soul "Witam przechodni" cz.1

Przechodziłam pomiędzy płotkami slalomem. To było bardzo męczące bo jak zrobisz coś złego to od razu biją cię batem. Miałam wiele czerwonych śladów na kopytach jak i na szyi, za jakiś czas miałam zacząć skakać przez przeszkody, ludzie oszaleli!!! Z rodzicami nie miałam kontaktu, nie wiem dlaczego, ale gdy ostatni raz rozmawiałam z mamą powiedziała, że wszystko będzie dobrze, jeszcze się zobaczymy, ale to jakoś nie miało miejsca
- Jestem zmęczona. - szeptałam sama do siebie. Nagle podszedł do mnie mój znajomy Elwir.
- Cześć Soul. Jak się czujesz?
- Wprost super, wiesz? - spojrzałam na niego dysząc.
- Oj no nie obrażaj się. Mam coś dla ciebie - podbiegł do płotu i zabrał jabłko, które miało być dla ludzi. - proszę, dla ciebie.
- Dziękuje. - wzięłam jabłko w zęby i szybko zjadłam.
- Nie ma za co.
- Hej! Elwir won stąd! - zawołał ''trener'' morderca.
- Elwir idź. - szepnęłam do niego a ten natychmiastowo uciekł do rodziców.
- No szybko! Nie mamy czasu, ruszaj się szkapo! - ja stałam w miejscu, nie miałam zamiaru się ruszyć, ale to co przed chwilą zrobił było straszne; walnął mnie z całej siły batem. Zrobiła mi się długa rana z której sączyła się krew, lecz ja ciągle nie ruszałam się. Gdy zrobił zamach nade mną skoczył mój tata, prosto obok ''trenera'', najwyraźniej nie podobało mu się to że ktoś skrzywdził jego jedyne dziecko, mama przybiegła do mnie i powiedziała:
- Soul musimy stąd iść, szybko.
- Dobrze.
Na te słowa uciekałyśmy z mamą przez otwartą bramę, tata po chwili do nas dołączył, ledwo galopowałam z raną, zaczęło  z niej kapać coraz szybciej, przed nami okazała się płot ''kolczasty'', usłyszałam strzały. Byłam na tyle mała, że przecisnęłam się przez szparę w płocie. Rodzice nie dali rady, ''trener'' postrzelił ich w nogi, na moich oczach, zbierało mi się na płacz.
- Soul ucieknij jak najdalej stąd! - krzyknął tata. Gdy uciekałam z łzami w oczach, usłyszałam dwa strzały i rżenie rodziców, bałam się odwrócić, więc biegłam dalej
***
Zasnęłam pod drzewem, które znalazłam, byłam spragniona i głodna po cało nocnym galopie przed siebie, nie było świeżej trawy, kilka dni temu był tutaj pożar, wypaliło dosłownie wszystko, galopowałam jak mustang przez prerię, z daleka zauważyłam kępkę zielonej, świeżej, pysznej i soczystej... trawy, biegłam najszybciej jak potrafiłam, ale na swojej drodze wpadłam na konia.

<Ktoś?>

Uwagi: Piszesz za długie zdania, przed "że" dajemy przecinek, przed "ale" dajemy przecinek, "...zabrał dla ludzi jabłko..." Ten cytat nie ma sensu, prawda? Zapominasz czasem o kropkach. Cudzysłów piszemy tak: "...", a nie tak: ,, ...", czasem gubisz literki, np. "walną", "dług".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz